Przypowieść o Prawdziwej Miłości
Prawdziwa Miłość
– Stefan, powiedz, czy ty mnie kochasz?
– To ty powinnaś znać odpowiedź na to pytanie.
– … Sama nie wiem. Mam takie uczucie, jakbyśmy byli razem i jednocześnie… nie rozumiem tego: serce podpowiada, że kochasz, a umysł…
– Serce zawsze ma rację – wierz sercu. Umysł widzi tylko powłokę, w czasie gdy serce patrzy na istotę tego, co się dzieje.
– Hmm… a możesz mi to wyjaśnić?
– Nie wiem, ale spróbuję. Co chcesz wiedzieć?
– Dlaczego nigdy nie jesteś o mnie zazdrosny? Na przykład wczoraj miałam wrażenie, że próbujesz zbliżyć mnie z Andrzejem, zamiast mnie od niego odciągnąć. A wiesz, że jeszcze trochę i przespałabym się z nim…
– Czy to jest powód do zazdrości?
– A nie boisz się, że po tym cię zostawię?
– Nie…
– I tego nie rozumiem – kochasz mnie i nie boisz się mnie stracić? Jak to możliwe?
– Wiesz, oprócz ciebie ja jeszcze bardzo kocham morze…
– ???
– Mogę godzinami siedzieć na brzegu i podziwiać jego przypływy, fale, odblaski w świetle księżyca… Zostawiam morze i znowu wracam… Ono zawsze jest takie samo i za każdym razem inne, to spokojne i czułe… to wzburzone i szalejące. I nie obchodzi mnie ile jeszcze osób cieszy się morzem w tym samym momencie… ile osób pływa… ile statków płynie. Mi wszystko jedno, z którego brzegu podchodzę do morza, czy będę w nim pływał, czy nawet nie wejdę do wody, czy kiedykolwiek jeszcze przyjdę… Morze zawsze jest przy mnie. Jego wody są w podmiejskiej rzece, w ulewnym, letnim deszczu, w wodzie z kranu, a rano w kubku gorącej kawy… Morze codziennie karmi mnie miłością, bo moja miłość jest w sercu.
Spójrz w oczy każdego, kochanego mężczyzny, z którym będziesz po mnie, i zobaczysz tam mnie. Tak i ja widzę ciebie w oczach innej dziewczyny, z którą czuję się dobrze. Prawdziwa miłość żyje póki bije serce i nic nie może jej zabić. Dlatego nie boję się, że cię stracę, bo moja miłość jest ze mną.