Przypowieść: Człowiek z książką | o Dążeniu do Celu



Człowiek z książką

Był sobie raz człowiek, który bardzo chciał mieć pewną książkę. Zobaczył ją na wystawie w księgarni. Była piękna, wyjątkowo piękna. Taka, którą rzadko się spotyka. Człowiek nie mógł jej kupić tak po prostu, od razu, bo była bardzo droga. Musiał wiele dni pracować i odkładać pieniądze, aby ją kupić.

I w końcu przyszedł dzień, w którym miał wystarczająco dużo pieniędzy… i kupił książkę, o której marzył. Był szczęśliwy, że w końcu zdobył to, do czego dążył. A przechodząc przez park usiadł na ławce i sięgnął po książkę…

Jakiś czas później przechodził tamtędy inny człowiek. Zobaczył siedzącego na ławeczce człowieka z piękną książką.

— Dlaczego jesteś taki smutny? – zapytał. — Masz taką piękną książkę, przecież tylko o niej marzyłeś.

— Smutno mi – odparł człowiek z książką. — To prawda, że marzyłem o niej (spojrzał na książkę), ale im dłużej jej się przyglądam, tym coraz bardziej mi smutno i jeszcze bardziej mi czegoś brakuje, i jeszcze…

— Przecież masz to, o czym tak marzyłeś, czego tak bardzo pragnąłeś? Czegóż ci brakuje?!

— Nie wiem – odparły smutne oczy człowieka z książką.

Drugi człowiek przyjrzał mu się uważnie. Przyjrzał się przepięknej książce, którą trzymał w dłoniach. Jeszcze raz spojrzał na smutnego człowieka, i jeszcze raz na książkę, i w końcu zapytał:

— Masz przepiękną książkę – dlaczego nie zaczniesz jej czytać?

Człowiek otworzył książkę. Spojrzał do środka, a z jego oczu popłynęły łzy:

— Nikt nie nauczył mnie czytać – powiedział.


To opowieść o tym, że widzimy tylko to, co zewnętrzne. Widzimy tylko fasadę, która na początku może nam się podobać, ale jeżeli oglądamy jedynie fasadę, to w końcu prowadzi to do frustracji, depresji. Chcielibyśmy mieć to, co kryje się za fasadą i tego pragniemy, a nie fasady). Fasada, okładka jest jedynie symbolem tego, czego pragniemy.

Często utożsamiamy upragnione z okładką, z powierzchownością. Często nie potrafimy sięgnąć w głąb. A jeśli już nam się to uda, to okazuje się, że nie potrafimy tego odczytać. I nie ważne jest, czy to upragniona miłość symbolizowana przez pożądaną osobę, czy cokolwiek innego. Stajemy się coraz bardziej powierzchowni.


A może ta książka kończy się zupełnie inaczej?! Może ten człowiek otwiera tą książkę i… łapie się za głowę. Nie może oczom uwierzyć. Patrzy na strony książki i kręci z niedowierzaniem głową. Wzdycha głęboko i dziwi się sam sobie jak długo mógł tutaj siedzieć i czekać nie wiadomo na co.

Bo może ten człowiek nie mógł przeczytać tej książki.
Bo może to on miał ją napisać?!

14.02.1999r.


Powyższa przypowieść była na mojej najstarszej “stronie ojców”, na nieistniejącej już Republice.pl… Ciekawe, że coś podobnego przydarzyło mi się ostatnio z Projektorem Rzeczywistości.




Prekognicja.pl
Shopping cart