Płacz Mnicha – akceptacja w życiu
Pewnego razu mnich Lin Chi zaskoczył wszystkich.
Kiedy umarł jego nauczyciel, Lin Chi rozpłakał się. Stał tylko, a po jego policzkach płynęły łzy. Przyjaciele pytali go:
– Co robisz?! Zebrało się tutaj wiele osób i wszystkie one są zaszokowane Twoim zachowaniem. Na ich twarzach można wyczytać ich myśli: “Niewiarygodne! To po prostu niemożliwe! Lin Chi płacze! Myśleliśmy, że on już całkowicie uwolnił się od ciała i jego duch jest wolny.
I teraz on płacze! On sam nas uczył, że dusza jest nieśmiertelna, że umiera tylko ciało; że ciało jest materialną skorupą, która zużywa się i wraca do ziemi. Dlaczego on dzisiaj płacze?!” I my, Twoi przyjaciele, też Cię nie rozumiemy. To Ty uczyłeś nas, że kluczem jest nieprzywiązywanie się. Dlaczego jesteś tak przywiązany do swojego nauczyciela?
Na to Lin Chi powiedział:
– Tak, to logiczne pytanie. Ale co mam robić?
Łzy płyną i ja płaczę. Dla mnie samego to było duże odkrycie, że płaczę. Sam się zdziwiłem… ale co ja mogę zrobić? Tak właśnie manifestuje się we mnie życie. I ja nie tłumię przejawów życia.
Zawsze biorę życie w całości.
To przypowieść o tym, żeby akceptować to, co czujemy i podążać za tym, co podpowiada nam Dusza i Życie, nawet jeśli łamie to ustalone zasady… bo od zasad, praw i dogmatów ważniejsze jest własne doświadczenie.
Inspirująca historia? Przekaż ją dalej…